Cały czas spędzam w mieście, a jak już gdzieś jestem to nie mam czasu na podziwianie natury. Łono natury czeka mnie dopiero w sierpniu i jakoś muszę wytrwać do tego magicznego dla mnie czasu.
Kocham las i łąkę, a z racji tego że jestem mieszczuchem czasem mam wrażenie, bardziej doceniam przyrodę. Nie wiem może się mylę, jednak tak wynika z moich wieloletnich obserwacji. Pewnie zawsze tak jest, że się bardziej kocha to czego na co dzień nam brak.
Wakacje zwykle spędzam w kraju, ostatnimi laty jednak mniej jeżdżę. Jakoś tak zawsze wychodzi.
Na studiach i jeszcze w szkole średniej dużo jeździłam i brakuje mi tych czasów, beztroskich wyjazdów, kiedy to nic nie musiałam, a mogłam. Ale takie już chyba życie jest.
Ale, się rozgadałam.
Z moich powyższych dywagacji wynika jedno potrzeb mi są wakacje. No i dlatego ostatnio zaczęłam przeglądać stare zdjęcia z wypraw do lasu no i tak się jakoś rozmarzyłam i zainspirowałam. A konsekwencją tego stanu jest naszyjnik o nazwie Fern ( z ang. paproć). Nie wiem czy toto paproć przypomina, ale przecież jest to luźna interpretacja natury :)
Jedno z moich zdjęć około przyrodniczych:)
Miłego wieczoru życzę. Oho zaczyna grzmieć!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję serdecznie za komentarz